SRT – Spiritual Response Therapy – historia terapeutycznej sekty w skrócie

Jesienią 1985 roku, małżeństwo scjentologów dr. Clark Cameron i jego żona Sharon przedstawili Robertowi E. Detzler’owi, pastorowi kościoła narodowego, nowa metodę psychologicznej terapii religijnej. Cameronowie nazywali tą terapie „terapią efektywną”. Polegała ona na tym, że państwo Cameron eksperymentowali wahadłem, do tego mieli stworzone przez siebie, tablice zawierające osiem wyrazów, które badali u każdego klienta, by oczyścić problemy jego podświadomości. (Te osiem wyrazów można obecnie odnaleźć na tab. 4 a). Clark Cameron najbardziej był znany w USA z tego, że używał hipnozy do wprowadzania tłumu słuchaczy w trans hipnotyczny celem zakodowania im treści religijnych bądź propagandowych, co bardzo podobało się pastorowi kościoła narodowego. Państwo Cameron byli także przez lata związani z sektą amerykańskiego tzw. kościoła lucyferycznego będącego agendą amerykańskiego kościoła satanistycznego i w tych klimatach bardzo dobrze się czuli.

Lucifer-SRT

Historia uzdrawiania i zmiany życia klientów, dokonane pod wpływem oczyszczania wahadłem przez Cameron bardzo zainteresowały Roberta Detzler. Postanowił namówić państwo Cameron by zrobili dwukrotnie odczyt dla parafian w jego kościele. Przekonał również państwo Cameron do poprowadzenia kursu trwającego sześć miesięcy, wykładanego w każdą sobotę. Robert pozyskał też na ten kurs pięciu chętnych, którzy zapłacili, każdy z nich, po 2.500,00 $. Już po trzech miesiącach trwania kursu, Robert stosował tą metodę z pewnym powodzeniem i efektami. Dla swoich klientów, przede wszystkim parafian swojej sekty. Zanim skończył się ten kurs, były już poprawione i stworzone następne tablice, jak i opracowana teoria, ze przy każdym oczyszczaniu muszą być zawsze oczyszczane i odprowadzane istoty bezcielesne.

Spiritual Response Therapy lub SRT jest rzekomo skrupulatnym procesem badania zapisów podświadomości i duszy, aby odkryć i uwolnić ukryte bloki naszego zdrowia, szczęścia czy rozwoju duchowego. Pastor Robert E. Detzler razem z dr Clarkiem i Sharon Cameron rozpoczęli w 1986 roku pierwsze prace nad systemem sekty, który nazwali “Response Therapy”. Wykorzystywali wahadełko jako środek komunikacji z ich podświadomością w celu odnalezienia bloków dotyczących różnych problemów, które w życiu napotykali. Metoda ta cały czas ewaluuje i rozwija się od prawie 20 lat, a w Polsce też mamy kilkanaście tego rodzaju rodzimych produktów, które tak samo słabo sprawdzają się w praktyce, jak chociażby polska sekta terapeutyczna o nazwie regresing.

Drugi kurs, poprowadzony jeszcze przez sekciarskich Cameron’ów, był pod nazwa „Instytut badania Państwa stresu”. Odbył się w Kalifornii i miedzy innymi uczestnikami, była tam Mary Ann i Mary Marie Satterlee (dzisiejszy członek zarządu amerykańskiej sekty Spiritual Response Association). Robert rozwijając tę metodę poszerzył ilość i jakość tablic, a następnie całą swoją pracę zawarł w książce, „Your Mind Net“, czyli „Siatka twoich myśli”, wydanej w marcu 1988 roku. Następną książką napisaną przez Roberta była „The Freedom Path“, czyli „Droga do wolności“. W maju 1989 roku postanowił Robert oddać się całkowicie pracy SRT i wystąpił z kościoła tworząc swoją własną sektę. W tym mniej więcej czasie stworzył już 18 tablic i grupę ludzi z nim współpracującą. W styczniu 1990 roku Robert podróżował po całych USA i prowadził prelekcje, kursy i warsztaty celem werbowania do swojej nowej sekty. W maju 1991 roku została ugruntowana fundacja o nazwie Spiritual Response Association w stanie Washington, jako religijna organizacja czyli jako nowa amerykańska sekta biznesowa żądna zarabiania na wahadlarstwie i rzekomym uzdrawianiu.  Czytaj resztę wpisu »

Czy Facebook to niebezpieczna sekta?

Sekciarski Facebook morduje wirtualne profile 50 tysięcy ludzi dziennie!

Stop Facebook

Stop Facebook

Wiele jest głosów krytycznych, a nawet ostro krytycznych na temat portalu Facebook, jednak w języku polskim stosunkowo niewiele, gdyż polscy użytkownicy jakby nie czytali w innych językach w tym w języku angielskim, gdzie Krytyka Facebook’a ma nawet swój artykuł w Wikipedii. Wypełniając tę lukę proponujemy trochę wątków krytycznych o traktowaniu użytkowników przez administrację portalu Facebook i jej powiązaniach z niebezpiecznymi lub co najmniej wątpliwymi sektami stosującymi podwójne standardy etyczne czy raczej nieetyczne. Nie wszyscy internauci mają wiedzę i możliwości aby napisać solidny krytyczny artykuł na temat poważnych nadużyć i przestępstw administracji portalu Facebook jakich dopuszcza się on na swoich użytkownikach, generalnie z powodu wyznawania sekciarskich ideologii. Przy okazji historia powstania portalu Facebook, trochę o życiu Marka Zukerberga oraz niebezpiecznych sektach z amerykańskich uniwersytetów.

Ucieczka z Facebooka albo zasady internetowej higieny!

W 2013 roku na rynku mobile najbardziej widoczna była walka o prym wszelkiego rodzaju komunikatorów typu WhatsUp, SnapChat, Messenger, ponieważ Facebook nagle zorientował się, że ludzi zaczyna przytłaczać korzystanie z ich serwisu. Szczególnie wśród młodszych użytkowników zarysował się trend masowej ucieczki z Facebooka na rzecz komunikatorów mobilnych. Odsetek młodych, którzy wskazali Facebooka, jako najważniejszy dla nich portal społecznościowy w ciągu pół roku spadł z 42% (badanie z jesieni 2013) do 33% [wiosna 2014] i dalej spada…

Tylko w pierwszej połowie 2013 roku 11 milionów użytkowników zlikwidowało swoje strony i profile na portalu społecznościowym Facebook. Według danych sondażowych, około połowa z nich tłumaczy to obawą o zachowanie prywatności w internecie. Impulsem do likwidacji swoich kont internetowych były doniesienia o monitoringu i permanentnej inwigilacji, który prowadzi w internecie Agencja Bezpieczeństwa Narodowego Stanów Zjednoczonych czyli NSA oraz inne bezpieki. Według ekspertów, taki odpływ użytkowników zmusi właścicieli portali społecznościowych do zastanowienia się nad sensem tak ścisłej współpracy z służbami specjalnymi. „Wirtualne samobójstwo” – tak ochrzcili nowy trend dziennikarze. Prawie dziewięciu milionom osób w USA i dwóm milionom w Wielkiej Brytanii nie było żal swoich fotografii, filmów wideo oraz innych informacji, które gromadzili na swoich kontach na Facebooku. Nie policzono niestety użytkowników z wielu innych krajów w tym Rosji, Niemiec czy Francji oraz Polski. Brytyjska „The Daily Mail” w ostatnich dniach września 2013 roku publikowała wyniki sondażu, przeprowadzonego przez Uniwersytet Wiedeński. Jak wyjaśniono, użytkownicy opuszczali Facebook już wcześniej: swoje badania Austriacy przeprowadzali trzy lata temu. Jednak już wtedy większość badanych – 43 % – przyznała, że odchodzą z portalu, ponieważ obawiają się, że w internecie naruszona zostanie ich prywatność. Na drugim miejscu było niezadowolenie z kiepskiego funkcjonowania serwisu i chamskie traktowanie przez administrację Facebooka. Wśród innych przyczyn pojawiała się niechęć do bezsensownych rozmów i strach przed uzależnieniem od portalu społecznościowego. Jednak w ciągu ostatnich trzech lat problem nie zniknął, a można nawet powiedzieć, że nabrzmiał, zauważa kierownik grupy, która przeprowadzała badanie, profesor Uniwersytetu Wiedeńskiego Stefan Stieger.

To po prostu zbieg okoliczności, że artykuł w „The Daily Mail” pojawił się właśnie teraz, kiedy aktualnym tematem są związki Facebooka i Microsoftu z NSA, ale czas pokazuje, że problem pozostaje aktualny. Wówczas, trzy lata temu (w 2010 roku), w związku z niezadowoleniem wielu użytkowników opuściło Facebook, a teraz znów obserwujemy coś podobnego. Powodem pierwszej fali odejść z Facebooka była mętna wypowiedź właściciela serwisu Marka Zuckerberga, że ludzie mają nieco przestarzałe pojęcie o prywatności w internecie. W 2013 roku użytkownicy portali społecznościowych z pomocą byłego pracownika NSA Edwarda Snowdena otrzymali konkretną informację: „Wielki Brat” śledzi was, wykorzystując skomplikowane programy oraz cały zespół pracowników informatyki śledczej. Oczywiście, po takich rewelacjach portal opuściły miliony ludzi. Wprawdzie nie we wszystkich państwach zagrożenie monitoringu i utraty prywatności zostały przyjęte poważnie. Jak pokazało badanie przeprowadzone na stronie internetowej Głosu Rosji, w Niemczech swoje konta skasowało zaledwie 10 % respondentów, a 16 % zaczęło z większą ostrożnością podawać swoje dane. Wśród frankojęzycznych użytkowników strony 13 % już zlikwidowało swoje konta, a 23% zamierza to uczynić. Anglojęzycznych użytkowników perspektywa monitoringu przestraszyła bardziej – już 57 % „uśmierciło” swoje profile na Facebooku. Wśród Rosjan tylko 4 % respondentów zlikwidowało swoje strony. Daje to jednak obraz poważnej redukcji dochodów portalu społecznościowego jakim podaje się być Facebook.  Czytaj resztę wpisu »

Seryjni zabójcy a religijny fundamentalizm chrześcijański

Seryjni zabójcy a religijny fundamentalizm chrześcijański

FBI wydaje standardowy profil seryjnego mordercy. Zbrodniarz seryjnie mordujący zwykle jest osobą, która miewa zaledwie kilku przyjaciół. Seryjny morderca staje się osobą znacznie bardziej religijną, wierzącą, krótko przed tym, jak zaczyna mordować ludzi. Studium morderstw znanych publicznie przez ponad trzydzieści lat w USA pozwala na stwierdzenie, że cechą charakterystyczną seryjnych zabójców są problemy seksualne spowodowane silnym zaangażowaniem religijnym. Najbardziej zwyrodniali seryjni mordercy byli bardzo oddanymi wiernymi członkami kościołów zielonoświątkowych, fundamentalistycznymi katolikami oraz twardogłowymi baptystami i metodystami. Co więcej, w duchu takich prawicowych, fundamentalistycznych wierzeń swoich wyznań religijnych zostali wychowani, wzrastali w tym ortodoksyjnym, chrześcijańskim środowisku. Studia naukowe oraz badania profilów przestępców przez FBI pokazują, że seryjni mordercy są produktem swojego środowiska religijnego, a nie genów. 

Christian serial killers

Infame christian serial killers

Dziennikarka prowadząca wywiady z kilkunastoma seryjnymi mordercami była zaskoczona, że na pytania typu: „Jak mogłeś zamordować taką osobę, dobrą matkę kochającą swoje dzieci, dobrą żonę czy jej dzieci, czy nie pomyślałeś jak bardzo będzie cierpieć jej mąż, dzieci, rodzice czy jego żona?” – seryjny morderca zawsze odpowiadał cytując biblijne wersety z fundamentalistycznych wydań Chrześcijańskiej Biblii swojego wyznania. Pokazuje to dobrze znany FBI i policji fakt, że seryjni mordercy wykazują się silnym religijnym zaangażowaniem, studiowali Biblię przez wiele lat, a kiedy zaczęli mordować, stali się jeszcze bardziej chrześcijańscy.

Seryjny morderca John Wayne Gacy dorastał w dobrym, polskim, katolickim domu, był katolickim chłopcem. Dlaczego religia chrześcijańska produkcji takich ludzi? Zdecydowana większość seryjnych zabójców zostało wychowanych ściśle wedle norm chrześcijańskich. USA produkuje 80% światowej populacji seryjnych morderców, ale ma tylko około 5% światowej populacji ludności. USA jest w 75% skrajnie chrześcijańskim krajem. W Polsce, z osadzonych za zabójstwa, praktycznie 100 procent deklaruje wyznanie katolickie. Z tego 95 procent regularnie uczęszcza na katolickie msze, nawet co dziennie, jeśli to możliwe przyjmuje księdza w celi z opłatkiem. Wygląda na to, że zbyt chrześcijańskie środowisko w jakim dorasta młody człowiek wytwarza efekt w postaci zwyrodniałych skłonności. Czy chrześcijańska, katolicka inkwizycja, z jej stoma milionami ofiar, w tym dziesięcioma spalonych żywcem kobiet, także jest wytworem przesadnej, fundamentalistycznej religijności? Niektórzy badacze zjawiska uważają, że część wierzeń biblijnego chrześcijaństwa prowadzi swoich wyznawców do rodzaju upośledzenia umysłowego zwanego prostaczkowatością (religia prostaczków w bardziej nieokrzesanej formie).  Czytaj resztę wpisu »